Бортне to łemkowska nazwa wsi Bartne w powiecie Gorlickim. Po drodze do wschodniej części Beskidu Niskiego zaplanowałem relaksującą trasę w Magurskim Parku Narodowym. Dwie cerkwie we wsi Bartne to bonus. Jedną z nich udało się zobaczyć od środka - i jej poświęcę większą część tego artykułu. Na początek będzie jednak słów kilka o magurskiej przyrodzie.
Plan
Trasa w połowie przebiegała przez mój ulubiony Magurski Park Narodowy. Wiodła północnymi stokami Wątkowej, obok wodospadu, "Diablego Kamienia" oraz leśnymi ostępami. Po drugiej stronie grzbietu Magury czekały na nas dwie cerkwie we wsi Bartne.
Magurski Park Narodowy
Magurski Park Narodowy jest dość duży (ok. 200 km2), ale odwiedzany przez zaledwie 40tys turystów rocznie. Dla porównania, Tatrzański PN o podobnej powierzchni odwiedza rocznie... prawie 4 mln turystów! Jeśli szukacie relaksującej ciszy lasu i prawie pustych szlaków, to Magurski PN jest dla was. Park jest dobrze zarządzany i przyjazny zwiedzającym. Dobrze i czytelnie oznakowane trasy (PTTK oraz parkowe), przyjazna mała infrastruktura oraz brak tłumów zachęcają do odwiedzin. Bilety wstępu (7zł - lipiec 2022) kupujemy online (https://magurskipn.eparki.pl/) lub w budkach przy głównych wejściach. Bez kolejek, bez szlabanów.
Jeśli, tak jak my, idziecie od Folusza, to warto przejść ścieżką przez magurski wodospad oraz Diabli Kamień. Rok 2022 jest dość suchy, więc wodospad zredukował się do wąskiej strużki wody. Diabli Kamień to ogromne głazy (ostańce skalne). Jak zwykle w takich przypadkach jest legenda o diable (tutaj ze względu na wielkość mamy całą grupę diabłów), który próbuje zrzucić kamień na klasztor / kościół / cudowne źródełko (niepotrzebne skreślić - w wersji magurskiej jest to kościół w Foluszu). Zabiera się do tego w nocy, ale piejący kur / dzwoniące dzwony zwiastujące nastanie dnia zmuszają go do zrzucenia kamienia gdzie popadnie. To tzw. "wędrująca legenda" - spotkałem się z nią na stoku Jaworzyny Krynickiej, w okolicach Hali Łabowskiej (oba miejsce w Beskidzie Sądeckim), pod Kudłoniem (Gorce) oraz w paśmie Cietnia (Beskid Wyspowy). A pewnie ta lista nie jest kompletna.
Tyle legenda. Takie kamienie to oczywiście ostańce skalne. W przypadku Beskidów zbudowane z piaskowca bardziej odpornego na wietrzenie niż sąsiednie warstwy skalne. Ostańce w Magurskim PN są wyjątkowo duże. Jest ich 6, o wysokości sięgającej 15m.
Pamiątkowy Szczyt
W okolicach wodospadu i kamienia spotkaliśmy dwie rodziny. Dalej, idąc na szczyt Magury Wątkowskiej, nie było już nikogo. Szlak niezbyt trudny, najpierw przez gęsty las typu podgórskiego, wyżej króluje niepodzielnie buczyna karpacka. Lasy w których dominuje buk charakteryzują się rzadkim podszytem - buki tworzą bardzo gęstą koronę, która przepuszcza niewiele światła słonecznego. Eliminuje to skutecznie konkurencję a dla nas oznacza przyjemny cień w słoneczne dni lub liściasty parasol w czasie letniej ulewy. Jesteśmy sami, szlak jest lekki, łatwy i przyjemny. Taka wędrówka jest bardzo uspokająco-relaksująca.
W tak pięknych okolicznościach przyrody docieramy na szczyt Magury Wątkowskiej (829m n.p.m.). Przebiega tędy czerwony Główny Szlak Beskidzki. Szczyt jest zalesiony, ale przez przecinkę jest widok w stronę Jaworzyny Krynickiej.
Szczyt jest ciekawy z innego niż widoki powodu. Upamiętniono na nim dwie osoby, dla większości raczej anonimowe, ale obie to miłośnicy Beskidu Niskiego.
Rafał Wałach był wieloletnim działaczem i prezesem oddziału PTTK w Jaśle. Był inicjatorem wytyczenia i opisania kilku szlaków w Magurskim Parku Narodowym. Między innymi zielonego z Folusza, którym weszliśmy na szczyt,
Dariusz Zając również zakochał się w Beskidzie Niskim. Zainicjował blog "Szlakami i bezdrożami Beskidu Niskiego i Pogórzy Karpackich", który jest prawdziwą encyklopedią wiedzy o tym ostatnim "dzikim" paśmie Beskidów.
Dwie cerkwie we wsi Bartne
Bartne to mała wieś (ok. 200 mieszkańców) u podnóża południowych zboczy pasma Wątkowej. We wsi znajdują się dwie drewniane cerkwie. Dlaczego tak mała wioska potrzebuje aż dwóch cerkwii? Potrzeba trochę sięgnąć do historii.
Rusnacy (używamy obecnie nazwy "Łemkowie") osiedlający się w Beskidzie Niskim byli prawosławni. Takiego wyznania byli też Rusini zamieszkujący rozległe tereny południowo-wschodniej Rzeczpospolitej w XVIw. Od połowy wieku 15-go, prawosławni patriarchowie Moskwy zaczęli dodawać sobie do tytułu Patriarchy Moskwy dopisek "и всея Руси" ("... i Wszechrusi"). Stąd już tylko krok do uznania, że również car Moskwy jest carem "всея Руси" a to prowadzi do roszczeń terytorialnych. Na marginesie, czy myślenie 16-to wiecznych carów Moskwy czegoś nam nie przypomina?... Zostało im tak do dziś...
W takim kontekście powstał pomysł wyłączenia prawosławnych Rzeczpospolitej spod roszczeń "всея Руси". W 1596r w Brześciu Litewskim podpisano umowę, zwaną później Unią Brzeską. Zgodnie z jej postanowieniami, prawosławni w Polsce przechodzili do hierarchii kościoła rzymsko-katolickiego, z zachowaniem swojego obrządku. Wyznawców prawosławia, którzy przystąpili do Unii Brzeskiej zaczęto nazywać "unitami". Później, po utracie przez Polskę niepodległości, na terenie zaboru austriackiego zaczęto stosować nazwę "kościół grecko-katolicki".
Mieszkańcy Bartnego byli przez wieki Unitami. I taka też była miejscowa cerkiew pw. św. Kosmy i Damiana. W XIX wieku zaczęło występować zjawisko konwersji unitów na prawosławie. Często powody były błahe, np. niezadowolenie z biskupa. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości kościół prawosławny w Polsce uzyskał status autokefalicznego. Oznaczało to uniezależnienie od patriarchy Moskwy i rozwiązało ostatecznie problem "и всея Руси". W latach 20-tych XX wieku nastąpiły masowe powroty unitów do prawosławia. Miało to również miejsce w Bartnem.
Większość mieszkańców przeszła na prawosławie, ale nie mogli "przenieść" cerkwi, która pozostała w jurysdykcji kościoła grecko-katolickiego. Zbudowali więc sobie nową - prawosławną, pod tym samym wezwaniem św. Kosmy i Damiana. Obecnie ta druga cerkiew służy miejscowej społeczności, a pierwsza (unicka) nie jest użytkowana i została przekształcona w muzeum. Aby je zwiedzić, należy udać się do domu nr 25 (żółty dom naprzeciwko cmentarza). Nam udało się dołączyć do grupki zwiedzających i mieliśmy okazję zobaczyć cerkiew od środka. Oprowadzała nas pani z Łemków. Jej rodzina została wysiedlona w 1947r w ramach akcji Wisła. Część wysiedlonych powróciła (musieli wykupywać swoje własne gospodarstwa...) i ich potomkowie żyją dzisiaj w Bartnem.
W tradycji prawosławnej (oraz grecko-katolickiej), w kościołach nie ma rzeźb. Jest to związane z 2-im przykazaniem Dekalogu (wyrzuconym przez kościół rzymsko-katolicki jako niewygodne...):
"Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze i co jest na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył (...)"- Biblia, Ks. Powtórzonego Prawa, 5:8-9
Nie ma rzeźb, by ludzi nie kusiło oddawać cześć figurkom z drewna zamiast czcić Niewidzialnego Boga. Mamy jednak w cerkwiach obrazy - ikony. Ikony nie są obiektem kultu (przynajmniej oryginalnie nie były). Ikony nie są nawet malowane - one są "pisane". Idea jest taka, by przy pomocy obrazów przekazać ludziom, często niepiśmiennym, biblijne prawdy.
Ikony mają określone tematy oraz schematy przedstawiania postaci i całych kompozycji. Chodziło o to, by wierni wchodząc do dowolnej cerkwi umieli "przeczytać" treść ikon. Mamy oczywiście różnych malarzy - jedni "pisali" jak umieli, inni tworzyli arcydzieła. Ikony z cerkwi grecko-katolickiej w Bartnem są wyjątkowe - ikonostas (główny zestaw ikon zasłaniający ołtarz) z XVIII wieku jest starszy niż sama świątynia (1842r). Z kolei ikony namiestne (cztery główne ikony po obu stronach carskich wrót) są jeszcze starsze, bo datowane na XVIw.
Zapach starego drewna, kilkusetletnie ikony oraz oprowadzająca nas 80-letnia pani z Łemków - to wszystko złożyło się na niezapomniane przeżycie, podróż w czasie. Miałem mnóstwo pytań, mógłbym tam spędzić całe popołudnie... Niełatwo było mnie wyciągnąć z cerkwi...
Wracamy do Folusza przez Kornuty (nazwa pochodzenia wołoskiego - znaczy "rogaty"). Znowu mamy las tylko dla siebie. Zostałem trochę z tyłu za moją grupką. Pogrążony w myślach - dwie cerkwie we wsi Bartne. Taka mała wieś, a tyle historii... A przecież jeszcze I Wojna Światowa i cmentarz wojenny...