Czantoria we mgle, jesienny bukowy las, klimatyczne schronisko na Soszowie. Na deser lody "u Janeczki" i Muzeum Magicznego Realizmu, poświęcone Julianowi Ochorowiczowi, polskiemu wynalazcy, który uratował wieżę Eiffla przed rozbiórką. I to wszystko 1:20h pociągiem od Katowic. Zachęcam do podróży Kolejami Śląskimi w Beskid Śląski.
Plan
Dojazd Kolejami Śląskimi w Beskid Śląski ("Sprinter Czantoria", 7:34 z Katowic, przyjazd 8:55 na stację Ustroń Polana). Przejście do Wisły Uzdrowisko przez Czantorię i Soszów. Powrót do domu pociągiem.
Mglista Czantoria Wielka
Dzień chłodny, mglisty - czyli w sam raz na wędrówkę w Beskidach. Przynajmniej dla mnie. Bo pomimo Dnia Niepodległości, szlaki pustawe, nawet na Czantorii tłumów nie było, a obiad w schronisku na Soszowie prawie bez kolejki. Ruszyliśmy ze stacji PKP Ustroń Polana. Połowa wycieczki skorzystała z możliwości wjazdu kolejką krzesełkową na Czantorię (30zł bilet normalny; w listopadzie tylko weekendy), połowa - w tym ja - wybrała przyjemność wejścia od początku. Jest to fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego. W mojej klasyfikacji beskidzkich wyryp Czantoria Wielka jest dość wysoko. Podejście wzdłuż stoku narciarskiego ma w środkowej sekcji 261m różnicy wysokości na 1km, czyli nachylenie 26%. Dla porównania, tzw. "ściana płaczu" na Lackowej (Beskid Niski) ma 167m na 0,5km (nachylenie 33%) a Perć Borkowskiego na Luboń Wielki (Beskid Wyspowy) to 194m różnicy wysokości na 1km (nachylenie 19%).
Czantoria była spowita mgłą. Punkt widokowy przy górnej stacji kolejki ograniczał się do... tablicy z panoramą. Mojej małej grupie to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, zgodnie uznaliśmy, że mamy znakomite warunki do wędrówki.
Na szczycie z braku widoków, podziwialiśmy czeskie poczucie humoru na reklamie piwa. Moje wycieczki przeważnie są samochodowe. I to ja jestem kierowcą, co wyklucza mnie z kosztowania chmielowych specjałów na szlaku. Tym razem podróżowaliśmy Kolejami Śląskimi w Beskid Śląski... Ale na piwo był czas później, Czantoria była dopiero początkiem wędrówki.
Historia na szlaku
Z Czantorii Wielkiej (995m n.p.m.) schodzimy na Przełęcz Beskidek (684m). Przy okazji, warto zwrócić uwagę, że w śląskiej części Beskidów, słowo 'Beskid' często oznacza nie górę, a przełęcz czy szczyt niższy od sąsiadów. Czyli miejsca, gdzie można przejść przez góry.
Szlak (w dalszym ciągu GSB) prowadzi tu granicą polsko-czeską. Przez wieki górale z obu stron tej granicy mieszkali w tym samym państwie - Księstwie Cieszyńskim. Księstwo w XVII wieku przeszło spod panowania Piastów pod berło Habsburgów, ale zachowało swoją integralność. Dopiero rok 1920 podzielił je między Polskę i Czechosłowację. Przypominają o tym słupki graniczne, na których bez trudu odczytamy datę postawienia.
Ustalenie nowej granicy nie odbyło się zupełnie pokojowo. W 1918r. i Polska i Czechosłowacja chciały mieć Śląsk Cieszyński w swoich granicach. Doszło to kompromisu - Księstwo podzielono między oba kraje. Schodząc z Czantorii na Przełęcz Beskidek możemy zauważyć po prawej stronie niepozorny grób. Tabliczka informuje, że jest tu pochowany czechosłowacki żołnierz, zastrzelony przez polskie bojówki w 1920r. Zginął 11 listopada - czyli w nasze święto Niepodległości (moja wycieczka odbywa się właśnie 11 listopada).
Klimatyczne schronisko na Soszowie
Bardzo lubię jesienne wędrówki w beskidzkich bukowych lasach. Dwa tygodnie wcześniej przeszliśmy z Ustronia do Wisły przez Równicę i Trzy Kopce Wiślańskie. Wtedy w drugiej połowie dnia, w słonecznej pogodzie podziwialiśmy pełnię złotej jesieni. Dzisiaj słońca nie było w ogóle. Ale i tak uważam, że pogoda była dobra!
Wystarczyły dwa tygodnie by buki pozbyły się prawie wszystkich liści. Pod stopami kolorowy dywan, szare pnie buków i mgła. Pięknie. Z czasem mgła się rozrzedziła i w miejscach niezalesionych pozwała cokolwiek zobaczyć.
Schronisko na Soszowie ma swój klimat. Powstało jako prywatne (w 1932r), w czasie wojny przejęło je niemieckie towarzystwo turystyczne Beskidenverein, w czasach PRL działało pod egidą PTTK. W 1979r wróciło w prywatne ręce i takim pozostaje do dziś. Obecnie gospodarzą tu państwo Płonkowie. Miejsca to ludzie i przyjazny klimat Soszowa to nie budynek, a jego gospodarze. Często można tu spotkać pana Staszka, który tu przychodzi z czeskiego Nydku. Siada w kącie schroniska i gra na gitarze. Ma repertuar pieśni polskich i czeskich. Szkoda, że dzisiaj minęliśmy się. Pozdrowienia!
Posileni rosołem z gęsi i kanapką z pasztetem z gęsiny, opuszczamy sympatyczne schronisko na Soszowie i kierujemy się zielonym szlakiem do Wisły. Opuszczamy także czerwony Główny Szlak Beskidzki. Wędrowcy idący do Wołosatego, mają przed sobą jeszcze 485km...
Muzeum Magicznego Realizmu
Zejście z Soszowa do Wisły jest łatwe. Duża część szlaku to betonowe, perforowane płyty, a w dolnej części asfalt. Szlak zielony prowadzi do stacji PKP Wisła Uzdrowisko. My w dolnej części zostawiliśmy szlak i zeszliśmy do Wisły Dziechcinki. Pomimo długiego postoju na Soszowie, do Wisły zeszliśmy po 15:00. Doszliśmy do wniosku, że to za wcześnie na powrót do domu i postanowiliśmy rozszerzyć wycieczkę o kawiarnię "u Janeczki" oraz Muzeum Magicznego Realizmu.
"u Janeczki" reklamować chyba nie trzeba. Ale cóż to jest "Muzeum Magicznego Realizmu"? Jeśli jesteście w Wiśle i macie 2 godziny do dyspozycji, to miejsce koniecznie trzeba odwiedzić. Od "Janeczki" to zaledwie 5min spacer (lokalizacja). Willa "Ochorowiczówka" pełni dwie funkcje. Jest to z jednej strony muzeum Juliana Ochorowicza, a z drugiej galeria sztuki.
Polak, który ocalił wieżę Eiffla
Julian Ochorowicz był wynalazcą, psychologiem, naukowcem. Żył na przełomie XIX i XX wieku. Polak, który bardziej znany i ceniony jest we Francji niż w Polsce. Z jednej strony studiował psychologię i dał jej naukowe podwaliny. W tej dziedzinie publikował najwięcej prac.
Ale z drugiej strony był inżynierem. Interesował się elektrycznością i indukcją magnetyczną. Skonstruował urządzenie do transmisji dźwięku na odległość. W czasie wystawy światowej w 1885r w Paryżu, odwiedzający Wystawę Elektryczności mogli słuchać wykonania Marsylianki wykonanego przez orkiestrę znajdującą się w budynku filharmonii - 4km od centrum wystawowego.
Jego zainteresowanie przekazywaniem fal dźwiękowych na odległość... ocaliło wieżę Eiffla przed rozbiórką. Wieża powstała na potrzeby wystawy światowej w Paryżu. Po zamknięciu ekspozycji władze miasta chciały wieżę rozebrać. Na szczęście dla wieży, Julian Ochorowicz wpadł na pomysł zamontowania na jej szczycie nadajnika telegrafu. Był to strzał w dziesiątkę, który ocalił wieżę i dał impuls do rozwoju telefonii.
Co łączy Ochorowicza z Wisłą? Julian Ochorowicz, by zdobyć fundusze na swoje badania, zbudował w Wiśle kilka domów letniskowych na wynajem. Można więc powiedzieć, że wypromował Wisłę turystycznie. Mieszkał tu przez wiele lat. W czasie pobytu w Wiśle odwiedził go Władysław Reymont. Julian Ochorowicz był prawdopodobnie pierwszym recenzentem "Chłopów". Podobno pod wpływem krytyki Ochorowicza, przyszły noblista znacznie zmodyfikował pierwszą część dzieła.
Dali w Wiśle
Część poświęcona Julianowi Ochorowiczowi zajmuje podziemia muzeum. Parter i piętro to galerie sztuki. Na piętrze jest kolekcja dzieł "magicznego realizmu". Obrazy z pozoru realistyczne, łączą to co widzialne z fantazjami artystów.
Na parterze muzeum mogliśmy podziwiać dzieła Salvadora Dali. Część to reprodukcje, ale trafiliśmy na wiele dzieł oryginalnych - szkice, plakaty, obrazy sygnowane przez artystę. Skąd takie dzieła w Wiśle? Są na wypożyczeniu z muzeum w Paryżu. We Francji nazwisko Ochorowicza otwiera wiele drzwi.
Kolejami Śląskimi w Beskid Śląski. Podsumowanie
Data przejścia: 11.11.2023
Czas, wliczając postoje: 5:30h (nie licząc jednak "Janeczki" i "Ochorowiczówki")
Dystans: 17,5km (nie licząc "Janeczki" i "Ochorowiczówki")
Suma podejść: 934m
Najwyższy punkt: Czantoria Wielka, 995m n.p.m.
Ciekawe miejsca: Ustroń Polana (kolej linowa na Czantorię), Czantoria Wielka (wieża widokowa), Soszów Wielki (prywatne schronisko), Wisła (m.in. Muzeum Magicznego Realizmu)
Region geograficzny: Beskid Śląski