February 15, 2021 / Nowy Targ County

Przepiękne zimowe Gorce. Jak się ubrać na tęgie mrozy oraz świat wg. ks. Tischnera.

Przepiękne zimowe Gorce. Jak się ubrać na tęgie mrozy oraz świat wg. ks. Tischnera.

Przepiękne zimowe Gorce z Łopusznej. Próba objazdu korka bez łańcuchów, tęgi mróz, mnóstwo śniegu, maraton Turbacz i słońce przez 15 minut. W poście rada  jak się ubrać na taką pogodę. Ale zacznę od cytatu znalezionego w Łopusznej, gdzie jest pochowany ksiądz-góral-filozof Józef Tischner:

Tischnerówka, Łopuszna
Tischnerówka, Łopuszna

Plan

W planie były Tatry (Grześ i Rakoń), ale nie chciałem testować jak się wędruje przy odczuwalnej temperaturze -54 stopnie. Zamiast ekstremalnych doświadczeń, wybraliśmy z Klubem Włóczykijów zimowe Gorce z Łopusznej. Gorce stają się moimi ulubionymi górami. Zaledwie dwa tygodnie temu wybraliśmy się na Turbacz z Nowego Targu. W październiku była wędrówka z Ochotnicy w ramach projektu Korony Gór Polski. A jeszcze przecież latem przeszedłem prawie całe Gorce czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim.

Początek nie był obiecujący. Google zaproponował objechanie korka na Zakopiance. Objazd skończył się na pierwszej górce w Rdzawce. Bez łańcuchów auto nie dało rady. Trzeba było wrócić na Zakopiankę i swoje odstać. Do Łopusznej dojechaliśmy dopiero o 9:45. Późno jak na zimę.

Na parkingu temperatura -13 i mnóstwo śniegu. W ciągu dnia śniegu jeszcze przybyło, ale za robiło się 'cieplej'. Po powrocie na parking termometr wskazywał tylko -6.

Jak żyć? (Tzn jak się ubrać?)

Autor na szlaku
Autor na szlaku

Prognozy straszyły bardzo niską odczuwalną temperaturą. Ubrałem się więc inaczej niż zwykle. Przede wszystkim zamieniłem skarpetki z wełny merino - bardzo dobre na lekką zimę - na dwie warstwy. Na stopę lekka skarpetka "bambusówka", na to grubsza wełniana. Dodam, że moje buty są całoroczne (goretex, nieocieplane), noszę je 3 sezon, ale wcześniej moje zimowe wypady w góry były sporadyczne. Pomysł z dwiema skarpetkami generalnie sprawdził się, ale na postojach stopy trochę jednak marzły. Na kolejny sezon kupię nowe buty na zimę a obecne zostaną na wędrówki przy dodatniej temperaturze. Na łydkach stuptuty - dzięki nim śnieg nie wpada do buta od góry gdy wejdziemy w zaspę.

Na nogach spodnie softshell (nieocieplane), pod nimi zwykłe bawełniane kalesony (już po wyprawie dokupiłem sobie getry trekkingowe - będą na następny raz). Na górze cienka bielizna termiczna, bluza z kapturem z grubego materiału aktywnego i kurtka softshell (dwuwarstwowa, ale nieocieplana). Do tego na szyję cienki komin, który w schronisku służył za maseczkę. Czapka cienka, sportowa, na nią kaptur bluzy a na otwartych przestrzeniach dodatkowo kaptur kurtki. Na dłonie dwie pary rękawiczek - para zewnętrzna z jednym palcem, z materiału, których chroni przed wiatrem ale bez ocieplenia. Wewnętrzne cienkie, przylegające do ręki z 'funkcją obsługi komórki'.

Taki zestaw sprawdził się znakomicie - dla mnie. W żadnym momencie nie było mi zimno. To oczywiście kwestia indywidualna. Są tacy, którzy chodzą w kurtkach puchowych i są morsy z gołymi torsami.

Mała rada - przy takiej temperaturze kijki trzeba rozłożyć od razu po wyjściu z auta. Ja zabrałem się za to dopiero jakieś 3km później. I niestety jeden zamarzł, dolnej części nie dało się wysunąć. Dopiero po ogrzaniu w schronisku na Turbaczu kijek wrócił do pełnej sprawności.

Zimowa kraina

Szlak czarny z Łopusznej na Polanę Rąbaniska
Szlak czarny z Łopusznej na Polanę Rąbaniska

Pierwsze 3 kilometry przeszliśmy drogą przykrytą śniegiem. Raczki na butach pozwalały na dość szybki marsz. Byliśmy w czwórkę, ale już na początku podzieliśmy się na 2 grupki. Pierwszej tempo narzucił Traper. Ja szedłem z tyłu, co miało tę zaletę, że szlak był wstępnie przetarty. Śnieg był drobny, puszysty, nie kleił się do butów. Nie zapadaliśmy się też głęboko - pod warstwą puchu był solidnie zmrożony i zbity wcześniejszy śnieg. Wędrowanie przypominało chodzenie po suchym piasku. 

Szliśmy czarnym szlakiem Pierwszych turystów spotkaliśmy dopiero na Polanie Rąbaniska, w miejscu spotkania z czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim. Puste, przepiękne zimowe Gorce. Jest bajkowo i cudownie cicho. W takich okolicznościach spotkanie z nielicznymi wędrowcami to przyjemność. 

Wejście do Gorczańskiego Parku Narodowego
Wejście do Gorczańskiego Parku Narodowego

15 minut słońca

Czerwony szlak przez Polanę Zieleniecką i Kiczorę jest mi dobrze znany z poprzednich wędrówek. Ale zimą jest inaczej. Zwłaszcza gdy wędrujemy w chmurze. Nie ma kolorów. Wszystko jest biało-czarne.

Na Hali Długiej spotkała nas pogodowa niespodzianka. Z jednej strony uderzył w nas przenikliwy wiatr, którego wcześniej nie czuliśmy. Tego akurat można było się spodziewać po wyjściu spod osłony lasu. Ale słońca w pochmurny dzień nie spodziewaliśmy. Wyszło na ok. 15 minut i nasz czarno-biały świat roziskrzył się srebrem śniegu. Zdjęcia z błękitem zimowego nieba są diametralnie różne od tych wcześniejszych.

Hala Długa pod Turbaczem
Hala Długa pod Turbaczem

Co ciekawe, Traper, który ruszył przodem, tego okna pogodowego nie miał. Miał nad nami ok. 45min przewagi. Czas wykorzystał na atak szczytowy na Turbacz (szczyt jest 10min od schroniska :-). Przy okazji, umówiliśmy się, że następnym razem, zaczekamy na siebie pod szczytem i wejdziemy razem z hymnem na ustach :-)

Okno pogodowe trwało może 15min. Potem słońce schowało się za chmurami. Na kolejnych zdjęciach próżno szukać błękitu. To poniżej, z bacówką na Hali Długiej uchwyciło moment gdy ostatnie promienie słońca padły na ośnieżony dach. Zaraz potem znów zrobiło się szaro.

Bacówka na Hali Długiej
Bacówka na Hali Długiej

W schronisku na Turbaczu zaplanowany posiłek. Akurat odbywał się bieg Turbacza (21 i 47km), do tego sporo wędrowców i narciarzy. Zjedliśmy i ruszyliśmy z powrotem - szlakiem niebieskim do Łopusznej.

Ksiądz - góral - filozof

Szlak początkowo pokrywał się z trasą biegu. Ale po chwili biegacze skręcili w stronę Nowego Targu (szlakiem, którym wchodziliśmy 2 tygodnie wcześniej), a my mieliśmy przepiękne zimowe Gorce prawie tylko dla siebie. Prawie, bo co jakiś czas mijaliśmy się z grupką 6 panów rozgrzewających się piersiówki...

Do Łopusznej zeszliśmy w gęsto padającym śniegu. Nie przeszkodził nam jednak w udokumentowaniu Tischnerówki - izby pamięci poświęconej księdzu Józefowi Tischnerowi. Zapadał już zmrok (efekt późnego startu na trasę) a mieliśmy jeszcze przed sobą drogę do domu. Nie weszliśmy więc do środka. Jeśli będę jeszcze kiedyś w okolicy, odwiedzę to miejsce związane z autorem "Historii filozofii po góralsku".

Tischnerówka w Łopusznej
Tischnerówka w Łopusznej
Leave a comment
Miejsca w pobliżu