Urlop 2021 był najbardziej aktywny w moim życiu. W trzy tygodnie opaska zmierzyła mi 655 227 kroków. Czyli średnio 32tys/dzień. W tym kontekście 23tys ostatniego dnia to leniwy koniec aktywnego urlopu.
Urlop mierzony krokami
Pierwsza część urlopu to 7 dni wędrowania w Bieszczadach. Każdego dnia inna trasa, inne szczyty. Tematem przewodnim były Szczyty Wybitne oraz Diadem Gór Polski. 264 147 kroków / 7 dni.
Drugi tydzień to wyjazd do Trójmiasta. Czasu na plażowanie nie starczyło. Były dwa solidne spacery z Gdańska do Sopotu (wzdłuż Zatoki Gdańskiej oraz przez Trójmiejski Park Krajobrazowy). Najprzyjemniejszy był wyjazd nad Bałtyk (latarnie Rozewie i Stilo) i długi spacer brzegiem morza. Łącznie 175 094 kroków w 5 dni.
Na koniec wędrówka wokół Kotliny Kłodzkiej tropem Korony Gór Polski. Było więcej pasm górskich niż dni :-) (G. Bardzkie, Orlickie, Bystrzyckie, Masyw Śnieżnika, G. Bialskie i Złote). 161 216 kroków w 4 dni.
Czupel z Czernichowa
Na ostatni dzień urlopu wybrałem samotną wędrówkę na Czupel. To szczyt w Koronie Gór Polski, położony w Beskidzie Małym. Zaparkowałem w Czernichowie i powędrowałem krótką i przyjemną pętlą.
Sierpniowy upalny dzień. Nigdzie mi się nie spieszy. Pierwsza okazja do odpoczynku to źródełko na niebieskim szlaku, między - nota bene - Suchym Wierchem a Rogaczem.
Szlak niebieski prowadzi mnie wprost na Czupel. Tam spotykam wędrowca Grzegorza. Nie spieszy się nam, wymieniamy się przebytymi szlakami i zdobytymi szczytami.
Na szczycie znajduje się kilka kopczyków ułożonych z kamieni. Na Śnieżniku była ich cała kolonia, te Czuplowe są skromniejsze.
Schodzimy - ja do Czernichowa, Grzegorz do Łodygowic. Mam prawie całą paletę kolorów szlakowych - najpierw czerwony, potem żółty, na końcu zielony. Na tym ostatnim znalazłem ciekawą tabliczkę:
Czernichów i Tresna
W Czernichowie miałem okazję na drugą dzisiaj długą pogawędkę. Gdy schodziłem, akurat biły dzwony (12:00 w południe). Zajrzałem z ciekawości do niewielkiej dzwonnicy, gdzie spotkałem Dzwonnika z Czernichowa.
Dzwonnik z Czernichowa kontynuuje rodzinną tradycję - miejscowymi dzwonnikami byli jego ojciec i dziadek. Niestety tradycja chyba się skończy, bo dzieci mojego rozmówcy rozjechały się po Polsce.
Na koniec przyjemnej wędrówki złapałem w aparacie szybowce kołujące nad Jeziorem Żywieckim i Międzybrodzkim. Szybowce są wynoszone z startowiska na górze Żar. W ciepły dzień woda paruje i tworzy się komin powietrzny - idealne warunki dla szybowników i paralotniarzy.
Przed powrotem do auta wizyta na zaporze w Tresnej (zapora zamyka jezioro Żywieckie). Patrząc z zapory, dokładnie w linii jeziora widzimy Pilsko w Beskidzie Żywieckim.
N koniec zasłużone lody - w końcu to leniwy koniec aktywnego urlopu!