[POL] W czasie moich wypraw z Klubem Włóczykijów jestem organizatorem, kierowcą i przewodnikiem. Tak miało być i tym razem. Jednak w Stryszawie, tuż po lotnym starcie na szlaku, dołączył do naszej grupy lokalny przewodnik. Początkowo nie miałem ochoty oddać mu liderowania. Ale przekonał mnie do siebie i poszliśmy z przewodnikiem na Jałowiec (1111m n.p.m.; Beskid Żywiecki)
[ENG] I organize mountain hiking trips almost every Saturday. I am the planner, the driver and the guide. On my last hike, an uninvited hiker joined my group and assumed the role of the guide. At first I was reluctant to give up my alpha-male position, but I in end I let him guide us up Mt. Jałowiec (1111m a.s.l.)
Plan
[POL] Zimowe wędrowanie w górach to zupełnie inny sport niż latem. Trzeba wziąć pod uwagę śnieg. A że Klub Włóczykijów zwykle wybiera mało uczęszczane szlaki, trzeba wziąć pod uwagę duuuużo śniegu. Latem, planując trasę, liczę mniej więcej 3,5km/h. Zimą planuję... 2km/h. Stąd krótka, 12-kilometrowa pętla z Stryszawy na Jałowiec (szczyt w Diademie Gór Polski), z sumą podejść 607m.
[ENG] As my preference is not so popular trails, in winter I have to take into account snow. Lots of snow. My summer-time average pace in mountains is about 3.5km/h. When planning winter hikes, I assume 2km/h. You will see why. This time, the plan was just 12km, with 607m of total elevation gain.
Pies / The Dog
[POL] Tuż zejściu z wiejskiej drogi na szlak, dołączył do nas miejscowy pies. Zadbany, z obrożą, ale bez właściciela. Szedł przed nami, obwąchiwał śnieg, znaczył nasz żółty szlak dodatkowymi żółtymi znakami :-) Psy wiejskie tak mają, zwykle nie chodzą na smyczy. Ale w pobliżu nie było właściciela.
[ENG] We parked and first went up a local road. No sooner had we veered left where our trail began, than a local dog joined us. He had a collar, although the owner couldn't be seen anywhere near. The dog went ahead of my group, and as all village dogs do, smelled the snow and left some yellow markings :-)
[POL] Krótko pod górę na naszej trasie był niewielki wodospad. Pies zatrzymał się na rozstaju ścieżek, poszedł trochę w dół, poczekał na nas jakby chciał powiedzieć - "chodźcie, zobaczcie". A potem poszedł w górę, naszym żółtym szlakiem. Tu po raz pierwszy zwróciliśmy uwagę na jego zachowanie.
[ENG] Soon there was a little waterfall, hardly visible under piles of snow. Our 4-legged companion went a bit off the trail and then back - as if he wanted to say "come and see the waterfall, but don't spend too much time there". Then we first noticed his behaviour.
[POL] Pies szedł przodem, sprawdzał, czy idziemy za nim. Gdy zostawaliśmy w tyle, brnąc w śniegu, czekał na nas. Skomentowałem, że mamy przewodnika. W pewnym momencie szlak prowadził dnem wąwozu. Ale pies nie wszedł tam, tylko skręcił w pola, na prawo od szlaku. Pomyślałem, że to byłoby na tyle psa-przewodnika i poprowadziłem grupę szlakiem. Śnieg po kolana. Mokry ciężki. Każdy krok to wpadnięcie w śnieg i mozolne wyciąganie nogi. Gdy 200m wyżej wyszedłem z wąwozu, pies tam czekał na nas. Jego mina zdawała się mówić - "hej, dwunogi - trzeba było iść za mną, a nie męczyć się w głębokim śniegu". "No ok" - pomyślałem. "Pójdziemy z przewodnikiem na Jałowiec.
[ENG] The dog seemed to be leading us. He was always ahead, looking frequently back. When we lagged behind, he waited. And had a feeling of best path and omitted placed like small canyons where the snow really deep. At first I simply followed the trail, not the dog. But I soon realized that the dog knew better!
[POL] To było dziwne, prawie nierealne. Pies prowadził nas szlakiem w górę. Czasem minimalnie zbaczał, ale zawsze były to miejsca gdzie obok szlaku było mniej śniegu i łatwiej było iść. Doszliśmy z nim na przełęcz (Polana Krawcowa). Tu nasz szlak skręcał w lewo, natomiast w prawo odchodził szlak do jednego z przysiółków Stryszawy (czyli z powrotem w dół). Pies tam na nas czekał. Z mojej grupy doszedłem pierwszy. Wbiłem kijki i zdjąłem plecak by wyciągnąć termos. Pies najpierw poszedł w prawo. Pomyślałem, że pójdzie dalej swoją drogą i wróci do wsi. Ale on zatrzymał się, spojrzał na mnie i widząc, że się zatrzymałem, wrócił.
[ENG] I am aware it sounds like a dog-lover dream. It was surreal to me as well. The dog led us uphill, following the trail. When we reached a mountain pass, where our trail veered to the left and another led to the right (back down to the village), the dog was there, waiting. I was first to reach the pass. The dog went to my right. I thought he was going back to the village. I stopped and waiting for my companions, took off my backpack. The dog returned and stayed with me!
Przewodnik / The Guide
[POL] Po chwili dołączyła reszta grupy i zrobiliśmy sobie krótką przerwę. Pies czekał. Koleżanka wyciągnęła kanapkę z pasztetem i podzieliła się z naszym przewodnikiem. Zjadł chętnie. A z ręki kanapkę zabrał bardzo delikatnie, żeby nie ugryźć ręki.
[ENG] My group soon reached and we used the mountain pass for a short break. One of us had sandwiches with meat and shared it with the dog. He accepted gracefully.
[POL] Nasz przewodnik zjadł co mu daliśmy, ale nie żebrał o więcej. Nie skakał na nas, nie dobierał się do plecaków. Gdy skończyliśmy, ruszył - naszym szlakiem, w lewo - na Jałowiec. Biorą pod uwagę jego wcześniejsze zachowanie (parę psich kroków w prawo), pomyślałem, że pies mnie pytał gdzie chcemy iść. Skoro nie poszedłem za nim prawo, to znaczy idziemy w lewo! Zaprowadził nas na szczyt. A gdy po razu drugi poważnie zszedł z oznaczonego szlaku, bez wahania poszedłem dalej. I znowu pies miał rację - prowadził po czyiś śladach, trochę w bok od szlaku w lesie śnieg nie był tak głęboki. No to idziemy z przewodnikiem na Jałowiec.
[ENG] The dog ate what was give to him, but didn't beg for more. He didn't bark / jump on us. Amazing, wise dog. When we finished, we again went ahead of us towards the summit of Jałowiec. And again he skillfully chose paths with less snow, where there were some footprints. This time I followed him without hesitation.
Szczyt / The Summit
[POL] Na szczycie Jałowca jest niewielka chatka/schron. Tam była druga przerwa. I po raz drugi podzieliliśmy się zapasami z naszym przewodnikiem. W czasie gdy jedliśmy, pogoda zmieniła się. Do tej pory było szaro, ale bezwietrznie i bez opadów. Na szczycie powiał wiatr i zrobiła się mała zamieć śnieżna. Dwa zdjęcia tabliczki szczytowej zostały zrobione w odstępie 25min.
[ENG] There is a small shelter at the summit of Mt. Jałowiec. We used it for a second rest. During our short stay there, the weather changed. Wind picked up and it started to snow quite heavily. The two photo below were taken within 25 minutes.
[POL] Ruszyliśmy w dół. Bez przewodnika. Chyba uznał, że sobie poradzimy, bo dołączył do innej grupy, która dotarła na szczyt gdy my go opuszczaliśmy. Ale po drodze ta grupa nas dogoniła. Pies spotkał się z nami i odprowadził do wsi. Potem poszedł swoją drogą.
[ENG] Our dog-guide left us at the summit. He took care of another group of hikers, who reached the summit as we were leaving it. But later on our descend the dog joined us again and saw us safely to the village. What a wise and amazing dog! I wish he could read my blog...
This ends the English part, I'll finish this post in Polish only. Thanks for swinging by!
W cieniu Babiej Góry
Kto ze mną chodzi, zna moją fascynację Babią Górą. Mam sporą kolekcję zdjęć Królowej Beskidów z różnych stron. Jałowiec leży dokładnie na północ od Babiej Góry, w niewielkiej od niej odległości. Liczyłem na dobre zdjęcia północnej ściany (tej z Percią Akademików), ale zachmurzenie i opady śniegu dawały szans na widok. Na zdjęciach poniżej jest Babia Góra, tylko jej nie widać...
Po drodze w dół znajdowało się prywatne schronisko "W murowanej piwnicy". Użyłem czasu przeszłego. Schronisko jest nieczynne. Spotkaliśmy jego właścicielkę - obiekt został sprzedany, a pani ostatecznie go opuści w kwietniu. Na szlaku ciągle jeszcze wiszą reklamy.
Dwie rozmowy i dwa odśnieżania
Po zejściu do Stryszawy napotkaliśmy dwoje miejscowych. Starszy pan, chudziutki i przygarbiony, próbował usunąć bryły śniegu i lodu, którym pług zawalił mu wjazd do posesji.
- Pan da łopatę, pomogę
Zabrałem się żwawo do roboty, a gospodarz w międzyczasie zachęcił nas żebyśmy zajrzeli do pobliskiego klasztoru, gdzie są płaskorzeźby wykonane przez uczniów Witkiewicza. Powiedział też jak "warszawiaki" bez sensu budują. Otóż naprzeciwko naszego rozmówcy wybudował się przyjezdny. Postawił dom frontem do drogi. Dla nas nic dziwnego, ale dla miejscowych to powód do śmiechu. Dlaczego? Bo przysiółek znajduje się na północnym stoku, w miejscu gdzie zimy są surowe. Miejscowi budują dłuższym bokiem na południe, by maksymalnie wykorzystać słońce. Ich domy stoją krótszym bokiem do drogi. A przyjezdny wybudował się paradnie, ale bez pomyślunku.
Druga rozmowa miała miejsce w wspomnianym klasztorze. Zrobiłem zdjęcie kapliczki z przedsionka, przez szybę. Ale narobiliśmy tyle hałasu, że przeszkodziliśmy zakonnicy, która była w środku. Otwarła nam drzwi i opowiedziała o klasztorze. O Witkiewiczu nie wiedziała, ale bez trudu znaleźliśmy płaskorzeźby drogi krzyżowej. Opowiedziała za to o Prymasie Wyszyńskim, który w latach 1960-67 (po uwolnieniu z Komańczy) przyjeżdżał tu na wakacje. Chciała nas zachęcić do wspólnego odmówienia "koronki". Jako protestant nie modlę się wyuczonymi formułkami, więc grzecznie odmówiłem. Wychodząc zauważyłem, że pług zasypał również furtkę klasztoru. Znalazłem łopatę i odśnieżyłem. Ora et Labora - ja wybrałem "labora", myślę, że z pożytkiem dla zakonnic.
Jałowiec
Czytelnicy mojego bloga wiedzą, że sporo chodzę po górach. Ale nigdy jeszcze spotkałem psa, który jak rasowy przewodnik prowadzi turystów najlepszą drogą na górę. Szkoda, że psy nie czytają blogów. Ale może czyta to właściciel(-ka) - mam nadzieję, że docenia jakiego mądrego ma psa. Psa Przewodnika nazwałem "Jałowiec" i niniejszym nadaję mu honorowe członkostwo w Klubie Włóczykijów! Wprawa z przewodnikiem na Jałowiec zostanie mi długo w pamięci, a Jałowiec będzie pewnie niejednokrotnie bohaterem rozmów Włóczykijów na szlaku.