Główny Szlak Beskidzki - Etap 17: Hala Krupowa - Markowe Szczawiny
Zacznę od rozważań nad językiem polskim przy wschodzie słońca. Po drodze Polica oraz recyklingowane słupki graniczne. Kulminacją dnia będzie Królowa Beskidów - Babia Góra. Na koniec dnia piękny zachód słońcaPlan
Buty wyczyszczone - w końcu idę na audiencję do Królowej. Moje poprzednie dwie wizyty w jej sali tronowej nie były udane. Królowa miała kaprys, zasłoniła się chmurą i panowała dość chłodna atmosfera. Dzisiaj od rana bezchmurnie, jest więc szansa ocieplenie relacji z Królową.
Wschód słońca a sprawa polska
Poprzedni dzień zakończyłem zachodem słońca oglądanym z Hali Krupowej. Na dobry początek kolejnego, wstałem wcześnie by zdążyć na spektakl pt. „Wschód słońca z Hali Krupowej”. Był piękny, bezchmurne niebo i przejrzyste powietrze. W tle koncert w wykonaniu chóru ptaków. Niestety w połowie przedstawienia usłyszałem z schroniska „O k..a, ale za…y wschód słońca”. Czar prysł. To grupa 20-latków, którym się zebrało na romantyzm. A cytat powyższy pochodził z kobiecych ust. Mam kolegę z Ukrainy, mieszka w Polsce 2 lata i ma większy zasób przymiotników w j. polskim… Brak wychowania, braki językowe czy może zespół Tourette'a?
Polica
Po tradycyjnym schroniskowym śniadaniu (jajecznica na boczku), ruszam w trasę. Dzień zapowiada się upalny. Trzeba będzie rozważnie gospodarować wodą. Po drodze będzie tylko jedna możliwość dotankowania – Przełęcz Krowiarki.
Początek jest pod górkę. Muszę wspiąć się na szczyt Policy (1369m n.p.m.). To drugi najwyższy szczyt na Głównym Szlaku Beskidzkim. W ciągu jednego dnia wejdę więc na dwie najwyższe góry całego szlaku. Polica trochę ma pecha. Jest wysoka, jest z nią związana intrygująca historia (o czym za chwilę), oferuje piękne widoki, w tym na Tatry. Ale jest w cieniu Babiej Góry i mało kto tu zagląda.
Wspomniałem o intrygującej historii. Na szczycie Policy znajduje się pomnik w kształcie statecznika samolotu, który upamiętnia katastrofę lotniczą z 1969 roku. Miejsce wypadku znajduje się na północnym zboczu, więc pomnik na szczycie jest symboliczny. Historia katastrofy trochę tajemnicza, bo rejsowy samolot LOT leciał z Warszawy do Krakowa, minął Kraków i wypadł z zasięgu tamtejszej kontroli lotów. Lecąc nisko, „na widoczności”, w złych warunkach pogodowych samolot wbił się w zbocze góry. Od strony północnej Polica wznosi się gwałtownie ponad okoliczne wzgórza. Byłem na miejscu wypadku i nie trudno sobie wyobrazić przebieg katastrofy. Dlaczego samolot znalazł się tak daleko od celu, nie wiemy. Są spekulacje, że była to próba porwania samolotu i ucieczki do Wiednia. Inna wersja mówi, że pilot miał zawał, a drugiemu pilotowi zabrakło doświadczenia nawigowania wzrokowego w trudnych warunkach i nieznanym terenie.
Recykling słupków granicznych
Dochodzę do Przełęczy Krowiarki. Parking wygląda pesymistycznie – zapełniony samochodami. Ale jestem tam ok. 12-tej, więc poranna fala już wyszła (i jeszcze nie zdążyła wrócić). Jest sporo ludzi, ale nie są to 'dzikie tłumy'. Trudno wszystkim mówić „dzień dobry”, pozdrawiam tych ubranych bardziej wędrówkowo niż spacerowo oraz osoby +60. A także rodziców z maluchami - podziwiam mamusie i tatusiów, którzy swoje pociechy wnoszą, holują i w każdy inny sposób wpajają im miłość do gór. Jednej mamie niosącej dwulatka mówię, że to wyczyn większy niż przejście GSB.
Idąc w górę zwracam uwagę na dawne słupki graniczne wykorzystane jako stopnie. W czasie okupacji na Policy i Babiej Górze przebiegała granica między Słowacją o Generalną Gubernią (czyli okupowaną Polską). Na granitowych słupkach są litery S lub D (Deutschland). Naliczyłem 4 S, 3 D i 4 bez litery (te leżą na boku, litery są zasłonięte). Z takim recyklingiem spotkałem się w kilku miejscach. Między innymi pod Biskupią Kopą w Górach Opawskich. Znalazłem tam słupek, pomalowany na biało, z czarną literką „P”, ale pod nią wyraźnie widać wyrytą literę „D” (pionowa kreska została namalowana, ale nie wyryta). Tutaj słupków nie przemalowywano - zostały użyte do budowy szlaku.
Audiencja u Królowej
Po przemyśleniach o zakrętach historii, wreszcie Ona. Królowa. Gdy dochodzę na szczyt, trwa „audiencja generalna”. Czekam chwilę aż tłumy się przerzedzą i idę na szczyt. Na prywatną audiencję nie ma szans, ale przynajmniej przez chwilę nikt nie wchodzi w kadr.
Babia Góra ma kilka szczytów. Idąc od przełęczy Krowiarki, są to po kolei: Sokolica, Kępa, Gówniak i Diablak (kto te nazwy wymyślił?...). Gówniak i Diablak, jeśli są liczone osobno, to dwa najwyższe szczyty całych Beskidów. Przy zejściu do Markowych Szczawin przemyka miękki cień mgły, ale to tylko takie przypomnienie, że to Królowa dyktuje warunki w sali tronowej. Po chwili chmura znika i znów jest słonecznie.
Zachód słońca
W schronisku czekają mnie prawdziwe luksusy: pokój z prywatną łazienką i – uwaga! – mydłem i ręcznikiem. Odwykłem od takiego komfortu. Po obfitym obiedzie (i deserze) przepierka ubrań. Dzień powoli się kończy. Ale nie idę spać! Ubieram się cieplej i idę… z powrotem na Babią Górę – na zachód słońca! Po drodze jednak zdałem sobie sprawę, że nie zdążę na górę na czas. Na szczęście zmysł topografii działa u mnie dobrze. Na zachód od Babiej Góry jest Mała Babia Góra. Na zachód! To znaczy, że nie muszę, wchodzić na Diablak, zachód słońca będę widział równie dobrze z Małej Babiej.
Zachód u stóp Królowej Beskidów ma wspaniałą oprawę. Jak przystało na salę tronową. Jestem zadowolony, że zrezygnowałem z biegu na Diablak. Mam więcej czasu, mogę przejść między przełęczą Brona i szczytem Małej Babiej i zrobić zdjęcia z różnych miejsc. Wybór Małej Babiej ma jeszcze jedną dobrą stronę – jestem tam sam. Tłumy amatorów zachodu słońca poszły oczywiście na Babią. Jestem sam! I nikt nie mówi jak z…y ten zachód jest! 😊
Wdzięczność
Na koniec notka bardzo osobista. Abyś mógł(-a), drogi(-a) Czytelniku i Czytelniczko, zrozumieć to co dalej napiszę, muszę się cofnąć sporo lat wstecz. 40 lat życia spędzone głównie na siedząco. W szkole byłem klasowym "grubaskiem", potem nie było lepiej. Praktycznie zerowa aktywność fizyczna. Były oczywiście pojedyncze wypady w czasie urlopów - góry mnie fascynowały - ale każda Barania Góra, Śnieżka czy Pilsko kończyły się zakwasami. Na Babiej Górze byłem wcześniej dwa razy. Pierwsze wejście w 2016 ze Slanej Vody, z dość liczną grupą. Dobra pogoda na dole, ale gdzieś na wysokości kosodrzewiny zaczęło mocno padać, temperatura spadła o dobre 15 stopni a na szczycie była taka mgła i było tak zimno, że nawet na fotkę nie mieliśmy ochoty. Przy schodzeniu mięśnie nad kolanami odmówiły współpracy i noga dosłownie mi się złożyła - nie była w stanie mnie utrzymać. Przyjaciele pomogli, jakoś doturlałem się na dół. Drugi raz w 2018. Lepsza pogoda, ale znowu dopadł nas deszcz. A gdzieś nad przełęczą Brona dostałem bolesnych kurczów łydek. Da się z tym iść, ale przyjemność wędrówki gdzieś znika między kolejnymi "auć". A dzisiaj mam za sobą 7 dni z rzędu górskiej wędrówki. Wszedłem na Babią Górę bez problemów kondycyjnych. Zszedłem do Markowych Szczawin bez bólu mięśni. I miałem ochotę i energię by wrócić na szczyt. Co prawda zabrakło mi czasu na Diablak (nie mam kondycji na bieganie po górach), ale zachód z Małej Babiej smakował podwójnie. Nie dość, że przepiękny, to oglądany po kilkunastu kilometrach w górach. Zdałem sobie sprawę, że zrobiłem coś, co parę lat temu wydawało się niemożliwe.
Główny Szlak Beskidzki - Etap 17: Hala Krupowa - Markowe Szczawiny. Podsumowanie etapu:
Data:
07.08.2020Długość:
16,6kmSuma podejść:
1075mSuma zejść:
1037mMój czas przejścia:
7:20h(liczę brutto, łącznie z postojami)
Szczyt dnia: Babia Góra, 1725m n.p.m. Literka - sponsor odcinka: B jak Babia Góra, Królowa Beskidów<<< Etap 16 ---------- Etap 18 >>>