Jagodzianki na Hali Boraczej nie są jakieś rewelacyjne (albo ja nie jestem koneserem). Ale z nimi jest trochę jak z papieżem - jak jesteśmy na Hali Boraczej, to kupujemy. Jagodzianki nie są celem wędrówki, ale były miłym dodatkiem do niezwykle przyjemnej trasy z Rajczy do Węgierskiej Górki.
Plan
Kolej między Żywcem a Zwardoniem zbudowali Austriacy w 1886 (!) roku. Służy do dzisiaj i jest bardzo pomocna w planowaniu tras w Beskidzie Żywieckim i Śląskim. Podjechaliśmy autem do Węgierskiej Górki (parking między PKP a przystankiem autobusowym), skąd Koleje Śląskie zawiozły nas do Rajczy. Potem wystarczyło przejść górami niebieskim szlakiem, jedząc po drodze jagodzianki na Hali Boraczej. Trasa lekka, łatwa i przyjemna.
Przyjemne podejście
Z Rajczy PKP idziemy niebieskim szlakiem, trawersując Suchą Górę. Podejście nie jest trudne, ale musimy pokonać niecałe 400m różnicy wysokości. Idziemy lasem, ale co jakiś czas pojawiają się ograniczone widoki.
Najpierw za plecami mamy pasmo Baraniej Góry, potem widoki będą na południe - m.in. w kierunku Muńcuła a później Krawców Wierchu. Gdy wyjdziemy pod Halę Boraczę, po prawej stronie będzie dominować gniazdo Romanki i Lipowskiego Wierchu.
Po dojściu do rozwidlenia szlaków, skąd można pójść czarnym na Redykalny Wierch lub zielonym na Halę Lipowską, po lewej stronie otworzy się piękny widok na dolinę Soły. W dole widać Milówkę, za nią pasmo Baraniej Góry.
Jagodzianki na Hali Boraczej
Bardziej niż jagodzianki na Hali Boraczej interesuje mnie widoczna stamtąd panorama. To jedno z miejsc, gdzie za niedługo czeka mnie egzamin na kursie przewodnika beskidzkiego.
Widok jest w zasadzie w jedną stronę - zachodnią. Na północy horyzont zamyka pobliski Prusów, a wschód i południe są ograniczone pasmem zaczynającym się od Romanki - na prawo od wyraźnego obniżenia Hali Pawlusiej, widzimy Rysiankę, Lipowski Wierch (pod obydoma popularne schroniska), Boraczy Wierch i wreszcie najbliższy - Redykalny Wierch. Tworzą one jeden grzbiet z kilkoma halami, otwartymi na południe. Idąc od zachodu są to: Rysianka, Lipowska, Bieguńska, Gawłowska, Bacmańska i wreszcie Redykalna (patrząc z Hali Boraczej, widzimy zalesiony grzbiet, wspomniane hale są z jego drugiej strony). Polecam tą trasę, jest bardzo widokowa.
W stronę zachodnią patrzymy na dolinę Soły. Widzimy Milówkę i potężny wiadukt drogi S1. Za miejscowością wznosi się pasmo Baraniej Góry, ciągnące się przez wyraźne szczyty Gańczorka i Tyniok do przełęczy Koniakowskiej. Na lewo od niej widoczna jest Ochodzita. Na dalszym planie będziemy widzieć czeskie szczyty Beskidów - czyli Beskidy Śląsko-Morawskie, z najwyższą Łysą Górą.
W tytule posta są jagodzianki na Hali Boraczej. Były oczywiście - choć nie jestem fanem słodkich bułek. Przy okazji - nazwa przysmaku rozwiązuje chyba raz na zawsze dyskusję na temat tego, co rośnie na niskich krzaczkach na górskich halach - jagody czy borówki. Czy jadł ktoś "borówczanki" w górach? ;-)
Widokowe zejście
O ile podejście pod Halę Boraczą oferowało dość ograniczone widoki, to szlak przez Prusów (1010m) do Żabnicy jest jedną wielką platformą widokową. W zależności od miejsca, będziemy widzieć Beskid Śląski na zachodzie, Beskid Mały na północy oraz pasma Beskidu Żywieckiego na wschodzie i południu.
Popatrzymy na północ. Będziemy widzieć rozległą Kotlinę Żywiecką, z miastem Żywiec i zbiornikiem Żywieckim. Za nim wznoszą się dwa pasma Beskidu Małego - po lewej Czupel z Magurką Wilkowicką, po prawej Żar (widoczny wycięty pas lasu) i wznosząca się nad nim Kiczera (na dalszym planie, przed nią Jaworzyna nad Żywcem).
Jeśli skierujemy wzrok na lewo, schodząc z Prusowa zobaczymy wyraźnie zarysowane Skrzyczne (z przekaźnikiem na szczycie). Za najwyższym szczytem Beskidu Śląskiego wyłania się Klimczok oraz Magura. Na planie bliższym widać boczne ramię Baraniej Góry, które przez Magurkę Radziechowską i Glinne opada do widocznej w dole Węgierskiej Górki.
Owca+
W województwie śląskim działa program "Owca+", dający dofinansowanie do tradycyjnego wypasu owiec. Pomijając aspekty ekonomiczne programu, widok owiec pasących się na górskiej hali zawsze jest przyjemny dla oka.
Schodząc z Prusowa do Żabnicy widzieliśmy spore stado owiec. W pewnym momencie kilka owieczek postanowiło wyjść za ogrodzenie. Zadziałał "owczy pęd" i całe stado ruszyło za pionierami. Ale na posterunku był pies pasterski. Czarny collie bez problemu zagonił owce na swoje miejsce. Byłem pod wrażeniem jego reakcji i sprawności w zaganianiu. Juhasi dotarli na miejsce, gdy już ucieczka była opanowana.
Westerplatte południa
Do Węgierskiej Górki wracamy przez Żabnicę. Nie sposób nie wspomnieć o bohaterach II Wojny Światowej. Najpierw mijamy po prawej stronie drogi pomnik partyzantów zamordowanych przez hitlerowców w 1943r.
Idąc szosą w dół, dojdziemy do fortu "Wędrowiec" (po lewej stronie). To jeden z pięciu fortów (pozostałe to Waligóra, Wyrwidąb, Włóczęga i Wąwóz), które we wrześniu 1939r miały bronić Węgierskiej Górki. Bitwa miała miejsce w dniach 2 i 3 września.
Forty zostały naprędce zbudowane latem 1939r i we wrześniu nie były całkowicie gotowe. Niemniej jednak ich załogi, pod dowództwem kapitana Tadeusza Semika, bohatersko odpierały ataki Niemców nacierających drogą od Zwardonia. Koniec obrony nastąpił, gdy forty zostały zaatakowane od tyłu. Od Hali Lipowskiej, górskimi ścieżkami, żołnierzy wroga przeprowadził Gustaw Pustelnik, gospodarz schroniska na Rysiance. Schronisko to miało być polską odpowiedzią na zbudowane przez niemieckie Beskidenverein schronisko na Hali Lipowskiej. Jak się okazało, właściciel był niemieckim agentem.
Wycieczka "jagodzianki na Hali Boraczej" to lekka i przyjemna propozycja. Wykorzystanie połączenia kolejowego ułatwia logistykę. Trasa łączy walory widokowe, kulinarne i historyczne.