Poprzednia wędrówka była dwa tygodnie temu - Trzy Korony i Lubań, 30km w Pieninach i Gorcach na pożegnanie zimy. Ten sezon to moja pierwsza w życiu (prawie 50-letnim...) zima na szlakach. Tak mi się spodobało, że na pierwszą wędrówkę na wiosnę wybrałem góry gdzie jeszcze można spodziewać się śniegu. Stąd pomysł na Przedwiośnie na Wielkiej Raczy.
Plan
Wielka Racza to najwyższy szczyt Beskidu Żywiecko-Kysuckiego. Nie słyszeliście o takim? W 2018 dokonano nowego podziału gór w Polsce i Beskid Żywiecki został rozdzielony na Żywiecko-Orawski (Babia Góra, Pilsko) oraz właśnie Żywiecko-Kysucki (tzw. Worek Raczański).
Jedziemy w 3 osoby. Parking pod Wielką Raczą, na końcu Rycerki Górnej. Parking darmowy, z niezłą infrastrukturą - wiata, toalety, ławy i stoły. Położony nad potokiem Rycerka.
Od razu rozdzielamy się na dwie mini grupki - jedna z nas wejdzie na Wielką Raczę żółtym szlakiem i wróci tak samo. Druga mini-grupka, moja, pójdzie zielonym na Przegibek by potem wejść na Wielką Raczę czerwonym szlakiem granicznym.
Piękność na szlaku
Na dole śniegu nie ma. Pada mżawka, jest mgliście, gór nie widać. Czyli dzień dla koneserów wędrówek. Na szlaku, aż do schroniska, spotkamy zaledwie 3 osoby.
Idąc na Przegibek, zielony szlak w pewnym momencie nam znikł. Ale nic straconego, równolegle biegnie leśna stokówka. To "zgubienie" szlaku spotkało się z podwójną nagrodą. Najpierw spotkaliśmy Salamandrę Plamistą. Pięknie pozowała w bezruchu. Pozwoliła zrobić sobie zdjęcie z profilu i en face.
Zawsze mnie zadziwia jak salamandra, chodząc po błotnistych ścieżkach, potrafi zawsze mieć nienagannie czyste nogi i ogon.
Druga niespodzianka na naszej drodze to źródełko wody z krasnalami.
Klimatyczna wędrówka
Od Przełęczy Przegibek aż na Wielką Raczę jest wreszcie śnieg. Miejscami mokry, ubity. Ale wiele razy zapadamy się do połowy łydki. Są dłuższe odcinki, gdzie śniegu nie wcale - z tego powodu nie zakładamy raczków. I są takie, gdzie jest zlodowaciały. I na jednym takim miejscu zaliczyłem bliskie spotkanie z glebą.
Jest klimatycznie. Mgła, pusty szlak. Widoków nie ma, ale czy koniecznie trzeba podziwiać odległe szczyty? Ja z tego "wyrosłem". Wędrowanie w takich okolicznościach jest dla mnie przyjemne i ma swój niepowtarzalny urok. Na myśli przychodzi mi jesienna samotna wędrówka w Gorcach.
Kiedyś nosa nie wychyliłbym z domu w taką pogodę. Zimno, mokro, brrr... przeziębić się przecież można. Ale od jakiś 2 lat nie zwracam na to uwagę. Muszę chyba mojej Mamie podziękować. Nauczyłem się od Niej wychodzić w "niepogodę". Nie ma złej pogody, to tylko kwestia ubrania i butów. Chociaż, te ostatnie mi niestety przemokły od góry. No co z tego, mogę dojść w mokrych skarpetkach. Nie skończyło się nawet katarem.
Bardzo przyjemne przedwiośnie na Wielkiej Raczy!
Widok na Tatry
Mamy na szlaku takie miejsca, gdzie nie widać nic. Z mgły wyłaniają się tylko tyczki znaczące szlak na otwartym terenie. Widać maksymalnie dwie kolejne.
Ostatni fragment przed schroniskiem jest dość męczący. Śnieg tutaj zapada się zdecydowanie częściej. Niby płasko, a idziemy zdecydowanie wolniej niż wcześniej pod górę. Ale i tak mamy dobry czas - wyjście z parkingu o 9:00, do schroniska trafiamy o 12:45.
Przed posiłkiem w schronisku (prawie pustym), idziemy na szczyt. Wchodzimy na niską platformę widokową, skąd możemy podziwiać m.in. panoramę Tatr.
Hm... chciałem powiedzieć, że możemy sobie wyobrazić widok na Tatry na podstawie planszy. Mgła jest taka, że nawet najbliższe drzewa trudno dostrzec.
Pora na Wiosnę
Gdy schodzimy żółtym szlakiem do Rycerki, pogoda zmienia się diametralnie. Pod Wielką Raczą założyłem raczki (ostatni raz w tym sezonie?) - ale zaledwie po ok. 600m śnieg znika. Robi się coraz cieplej, chmury odchodzą, wychodzi słońce.
Na parkingu słońce już solidnie nas ogrzewa. Koniec zimy, nadeszła Wiosna. Można piknik zrobić. Parking pusty, cała infrastruktura tylko dla nas. Tak kończymy Przedwiośnie na Wielkiej Raczy.